Często nazywa się wodę „białym złotem” z tą jednak różnicą, że bez złota można się obejść a bez wody, krótko mówiąc, nie ma życia!

Przypomnijmy sobie – ile razy zirytowani czyimś przydługim a pozbawionym treści monologiem przerwaliśmy tę czczą gadaninę mówiąc: nie lej wody! A ile razy tymi samymi słowami upominaliśmy kogoś, kto stojąc przed umywalką z rozkręconym na pełny regulator kranem, zajmował się podziwianiem swego odbicia w lustrze, nie zważając na płynącą strugę? Mogę się założyć, że w pierwszym przypadku powiedzonko „nie lej wody,” (choć to tylko przenośnia) jest nieporównanie częściej używane niż w drugim. Wyżej cenimy sobie nasz czas, by nie był tracony na słuchanie pustosłowia, niż uciekającą cenną, słodką wodę. Nawet wtedy, gdy jest marnowana bez sensu.

Cenna słodka woda

Woda to najcenniejszy dar przyrody – absolutnie niezbędna we wszelkich procesach życiowych, wchodzi w skład wszystkich żywych organizmów. Choć pełne są słonej wody morza i oceany to dla tysięcy gatunków tylko słodka woda stanowi środowisko życia. Na lądzie bez niej rośliny nie wydadzą plonów, tam gdzie wody zabraknie, powstają jałowe pustynie. O dostęp do życiodajnej wody wybuchają na świecie konflikty zbrojne, w jej poszukiwaniu miliony ludzi z najuboższych w wodę krajów staje się tułaczami…

W Polsce „wody jak lodu”?

Choć może się wydawać, że my w Polsce jesteśmy całkowicie wolni od takich problemów i wody u nas „jak lodu”, to w rzeczywistości należymy do krajów, gdzie zasoby płynnego bogactwa nie są zbyt wielkie, ba, nie wyglądają dobrze nawet na tle Europy. W praktyce oznacza to nie więcej niż półtora miliona litrów na Polaka rocznie.

Do celów domowych zużywamy 50 tys. litrów rocznie co daje ok. 2 km sześciennych w skali kraju czyli około 14% pobieranej wody, ale gospodarce potrzeba jej nieporównanie więcej. Według danych Rocznika Statystycznego z całej puli pobieranej wody 75,5% zużywa przemysł a rolnictwo i leśnictwo dalszych 10,5% . W rezultacie oznacza to mniej wody dla innych organizmów, gdy konkurujemy o nią z przyrodą.

Czas pokaże

Choć skąpy bilans wodny nie musi oznaczać zjawiska stałej suszy czy groźnych niedoborów to sytuacja może ulegać zmianom w ramach postępującego ocieplenia. W naszej strefie klimatycznej możemy spodziewać się zmniejszenia zasobów zatrzymywanej w glebie wody w rezultacie zwiększonego parowania oraz zmniejszania się pokrywy śnieżnej.

W Polsce i tak mniejsza jest niż gdziekolwiek indziej w Europie retencja, czyli zatrzymywanie wody deszczowej w krajobrazie (np. w wyniku osuszenia mokradeł) i w specjalnych zbiornikach. Konieczne jest więc zapobieganie ucieczce słodkiej wody do Bałtyku. Powinniśmy zatrzymać masę wody odpowiadająca co najmniej 10% objętości rocznego odpływu, a dziś zatrzymujemy zaledwie 6 % – dużo mniej niż w innych krajach w Europie.

Czy to nas dotyczy?

Czy mamy na bilans wodny jakiś wpływ? Możemy się przecież usprawiedliwić, że choć sami będziemy myć zęby przy zakręconym kranie i brać tylko prysznic, unikając pluskania w wannie, to na tym kończą się nasze możliwości oszczędzania wody. Ale w przyrodzie w krążeniu wody wszystko ze wszystkim się łączy i zachowania pozornie bardzo dalekie od korzystania z wody, też na jej oszczędzanie mogą mieć wpływ.

Zacznijmy od tego, że wiele litrów wody umyka przez nieszczelne instalacje, kapiące krany czy felerne rezerwuary w toaletach. Czasem drobna naprawa czy mała uszczelka potrafi zdziałać cuda. Podobnie kolejne oszczędności możemy poczynić, gdy przy zakupie nowej pralki czy zmywarki zwrócimy uwagę nie tylko na jej wygląd ale i na to ile litrów wody zużywa. A czy musimy puszczać w ruch pralkę z zaledwie trzema skarpetkami?

Woda a klimat

Przykład pozornie z zupełnie innej beczki. Jednym z problemów utraty wody jest nadmierne parowanie, a w rezultacie przesuszanie gleby. Na naszej działce dzieje się tak często, gdy jesienią wygrabimy wszystkie liście powodując, że wiosenne wiatr wysuszy odsłoniętą glebę nim zazielenią się pierwsze rośliny. Może wiec chroniąc wodę, powinniśmy poczekać z przedwczesnymi porządkami i wstrzymać się z odsłanianiem ziemi aż do wiosny?

Choć może się to komuś wydać bardzo odległym związkiem, ale wszelkie zabiegi chroniące klimat też w konsekwencji wpływają pozytywnie na bilans wodny. To bardzo długi łańcuch przyczyn i skutków, ale spróbujmy wyobrazić sobie, że gasząc niepotrzebne światło zmniejszamy produkcję gazów cieplarnianych. Zapobiegając efektowi globalnego ocieplenia jakim jest zwiększone parowanie, wpływamy równocześnie na poprawę bilansu wodnego.

Jedzenie to też woda

Teraz już dalsze skojarzenia. Przypomnijmy sobie jaki procent wody zużywany jest przez rolnictwo do nawadniania upraw oraz hodowli zwierząt. Niemało też zużywa przemysł w procesie przygotowywania przetworów spożywczych. Równocześnie nieubłagane statystyki wskazują, jak dużo żywności marnuje się w Polsce. Przez nierozsądek oraz przesadę przy zakupach lub złe przechowywanie do kubła trafiają tony nadpsutych jarzyn, setki kilogramów zmarnowanych mięsiw. To także strata wody, którą zużyto w rolnictwie na wyprodukowanie tej żywności. Federacja Polskich Banków Żywności bije na alarm, pokazując przy okazji szokujące dane: ilość wody wypływającej przy okazji wyprodukowania 1 tony pszenicy czy kilograma wołowiny. A więc nie marnując żywności równocześnie oszczędzamy wodę.

Warto też przypomnieć sobie, ile wody potrzeba na wyprodukowanie każdej tony papieru. Czasem trudno sobie wyobrazić, że wykorzystując drugą stronę zapisanej kartki też przyczyniamy się do oszczędności wody.

Skarbonka na wodę

A na zakończenie, choć podobno ludzie dobrze wychowani nie rozmawiają o pieniądzach, warto zapytać ile kosztuje woda. Nie ulega wątpliwości – dla życia na Ziemi jest bezcenna. Jednak po latach traktowania wody jako dobra nieograniczonego a przez to dostępnego za darmo, nadszedł czas wyceny i przypisania jej określonej wartości w złotówkach. Przekonali się o tym ci, co mają w domach zainstalowane liczniki. Wypisana na rachunku kwota mobilizuje do oszczędzania wody, ale niestety tylko tej bezpośrednio zużywanej. Pomyślmy jednak o całej wodzie jako o płynnym skarbie i każdym działaniem ten skarb chroniącym zasilajmy „skarbonkę na wodę”.

Z tych przydługich rozważań wynikają ważne wnioski- wszystko co robimy powinniśmy robić z głową, bo chcąc oszczędzać wodę, nie wystarczy ograniczać się do pamiętania o tym tylko przy kranie!

Dra. Anna Kalinowska