Cukier krzepi! Czyżby? Zręczne hasło reklamowe nie pokrywa się z prawdą. Glukoza jest wprawdzie niezbędna do życia, ale jej nadmiar odkłada się w ciele, powodując krągłe kształty i prowadząc do wielu schorzeń. Jak organizm zarządza glukozą i dlaczego magazynuje jej nadwyżki?
Wyobraźmy sobie, że zaraz zjemy coś pysznego. Powiedzmy placuszki ziemniaczane albo risotto, albo zupę zacierkową. Każda z porcji zawiera 90 g dostępnej w procesach trawiennych glukozy. Dla matematycznego rozliczenia i ustalenia indeksu glikemicznego ważne jest, jak dużo glukozy spałaszowaliśmy w trakcie posiłku i z jakiego źródła pochodziła. Placuszki, ryż, zacierki mają wysoki indeks glikemiczny, co oznacza, że po posiłku glukoza szybko dociera do krwiobiegu, a stamtąd do całego organizmu. Jak zostanie rozdysponowana?
Podróż do wnętrza ciała
Jeden kęs, drugi kęs, start. Podróż rozpoczęta. Najważniejszy i pierwszy
na drodze do obdzielenia glukozą jest ośrodkowy układ nerwowy. Organizm w swej mądrości wie, że pracujący nieustannie mózg potrzebuje paliwa. Jeśli go nie dostanie, manifestuje, wysyłając do organizmu przykre sygnały. Pojawiają się: niepokój, zawroty głowy, drżenie kończyn, uczucie słabości, nawet omdlenia. Z 90 g porcji glukozy na potrzeby mózgu jest zużywane około 15 g.
Następna porcja, około 8 g, jest wysyłana do nerek. To one nieustannie filtrują nasz organizm ze szkodliwych substancji, dlatego muszą mieć pod dostatkiem energii.
Sumowanie, przeliczanie
Największa ilość glukozy jest przetwarzana na glikogen, substancję zapasową, gromadzoną w wątrobie. Organizm tworzy rezerwy, by w sytuacji kryzysowej, gdy dostawa paliwa jest zbyt mała, wspomóc mięśnie i mózg, które pracują nieustannie. W przybliżeniu na ten cel organizm przeznacza około 42 g.
Sumując, nasz organizm zużył 65 g glukozy. Co się dzieje z pozostałymi 25 g?
Pozostała część powinna być zużyta przez mięśnie na bieżącą aktywność – spacer, pracę. Czy tak jest w rzeczywistości?
Lenistwo nie takie błogie
Nie każdemu po posiłku chce się ruszać. Większość z nas ma raczej ochotę poleniuchować i poleżeć na kanapie. Dla organizmu to jednoznaczny sygnał. Mięśnie nie pracują, czyli glukoza nie jest im potrzebna. Jej nadmiar trzeba zmagazynować na gorsze czasy. W naturze nic nie może się zmarnować. To spadek po praprzodkach, którzy często nie mogli liczyć na obiad każdego dnia, dlatego ich mądre ciała wiedziały, że należy gromadzić zapasy energii. Odpoczywamy, a tymczasem zawiązuje nam się sadełko. Każda bowiem, niewykorzystana na bieżące potrzeby porcja tego energetycznego związku – po pewnej obróbce w wątrobie – jest przetwarzana na tkankę tłuszczową. Patrząc na krągłości, musimy dostrzec w nich przede wszystkim glukozę.
Do pracy przystąp
Skąd wiadomo, jaki poziom glukozy pojawia się we krwi po zjedzeniu konkretnej rzeczy? Z indeksu glikemicznego (IG), czyli listy produktów uszeregowanych ze względu na poziom glukozy we krwi po ich spożyciu. Im wyższy indeks, tym szybciej po posiłku glukoza dostaje się do krwiobiegu. Produkty
o szybkim tempie wchłaniania, czyli wysokim indeksie powodują szybki wzrost poziomu glukozy, ale także szybki spadek. Odpowiada za to trzustka produkująca insulinę. Dlatego po posiłku szybko powinniśmy zorganizować sobie jakąś niezbyt ciężką, rozłożoną w czasie pracę. Efekt gwarantowany – nie będziemy obrastać tkanką tłuszczową! Nadmiar glukozy spalimy, organizm nie będzie musiał jej magazynować.
Czas na zmianę
Im więcej w naszej codziennej diecie produktów o szybkim tempie wchłaniania glukozy, tym więcej szans, że organizm poczyni znaczące zapasy. Jest to szczególnie niebezpieczne dla osób mało aktywnych fizycznie. Chipsy, krakersy – odpadają. Zamiast nich włączmy do diety produkty dające się zjeść na surowo – owoce i warzywa. Mają niewielki indeks glikemiczny. Poza tym wspomagają organizm cennymi składnikami: witaminami, minerałami, błonnikiem. Tak dostarczona glukoza rzeczywiście krzepi.
Anna Tausig
Lekarka, dietetyczka