Czy przyszło nam kiedykolwiek do głowy, że opakowanie, w którym znajduje się żywność może być toksyczne? Niebezpieczeństwo czai się tymczasem w wielu puszkach, folii spożywczej, plastikowych pojemniczkach. Sporym zaskoczeniem było stwierdzenie obecności groźnych substancji w niektórych zabawkach dla dzieci, także tych najmłodszych. Jak nazywa się nasz wróg i jak potrafi szkodzić?
W 2007 roku, podczas prestiżowej konferencji naukowej w San Francisco, grupa amerykańskich uczonych przedstawiła zatrważające dowody na to, że stosowane do produkcji opakowań żywności substancje chemiczne negatywnie wpływają na zdrowie człowieka. Są odpowiedzialne za liczne zaburzenia, które z czasem prowadzą do otyłości oraz innych poważnych chorób.
Konferencję zorganizowało Amerykańskie Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Nauki, czyli bardzo szacowna instytucja naukowa. Przedstawione wówczas wyniki badań jednoznacznie wskazały, że do żywności przenikają niebezpieczne związki chemiczne z opakowań, w których jest przechowywana. Ani butelkowana woda mineralna, ani owinięty w folię szpinak, ani fasola w puszce nie będą „zdrową żywnością”, jeśli do wyrobu ich opakowań użyto pewnych substancji. Dlatego nasza uwaga musi się koncentrować nie tylko na tym, co jemy, ale także z czego „wyjęliśmy” nasze jedzenie i picie.
Plastiki zalewają świat
Jeszcze kilka dekad temu żywność przechowywano w szklanych lub ceramicznych opakowaniach, zawijano w papier, wkładano do metalowych puszek. Nie było to szczególnie wygodne. Szklane butelki i słoiki tłukły się oraz wyszczerbiały, trzeba było regularnie oddawać je do skupu. Metalowe puszki po otwarciu nadawały się jedynie na złom, nie można ich było powtórnie wykorzystać. Same problemy.
Gdy pojawił się plastik producenci żywności, a także konsumenci uznali to za idealne rozwiązanie. Proste, wygodne w użyciu, lekkie opakowania zaczęły wypierać inne. Dziś królują.
Na nic zdały się protesty ekologów, którzy od początku ostrzegali, że plastikowe opakowania zaśmiecą planetę, bo ulegają biodegradacji nawet po kilkuset latach. Wizje zlegających Ziemię śmieci nie stały się „straszakiem”. Kogo interesuje świat za kilkaset lat? To przecież nie nasz problem.
I tak plastikowe opakowania zagościły na dobre. Wystarczy zerknąć na sklepowe półki albo do naszych lodówek. Jogurt, serek, woda mineralna – wszystko opakowane w plastik i do wyrzucenia po spożyciu. Góry śmieci rosną. To poważny problem, ale nie jedyny!
Bezmyślne wygodnictwo
Plastikowe opakowania kojarzą nam się z wygodną, nowoczesną kuchnią. Nie zastanawiamy się nad nimi. Jeśli już czytamy informację zawartą na etykietach, to raczej tę dotyczącą składu żywności. Tymczasem powinniśmy także interesować się „składem” plastiku. Substancje chemiczne użyte do jego wyprodukowania przenikają do opakowanej w nie żywności. Oczywiście intensywność tego zjawiska jest różna i zależy od wielu czynników m.in. czasu przechowywania.
Wyniki badań przedstawione na wspomnianej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Nauki, wstrząsnęły światem nauki. Zaowocowało to włączeniem się innych ośrodków badawczych do prowadzenia dalszych, intensywnych badań nad wpływem różnych odmian plastikowych opakowań na nasze zdrowie.
Odwleczone w czasie
Musimy pamiętać o jednym – wpływ takich substancji nie jest widoczny od razu. Często skutki ich przenikania do organizmu dają o sobie znać dopiero po wielu latach. Także dlatego wcześniej nie widziano związków przyczynowo-skutkowych między opakowaniami,
a zdiagnozowaną chorobą. Nawet naukowcy nie kojarzyli pewnych faktów. Ale do rzeczy… Co takiego niebezpiecznego może czaić się w kawałku plastiku?
Produkcja pewnych plastików opiera się na wytworzeniu bisfenolu A, w skrócie BPA, znanego także pod nazwą dian,2,2-bis(p-hydroksyfnylo)propan. Jest to związek chemiczny powodujący zaburzenia w układzie endokrynologicznym, które po pewnym czasie prowadzą do wystąpienia otyłości.
Ogłupianie komórek tłuszczowych
Powolne działanie tej substancji jest możliwe już w łonie matki. Jeśli kobieta w ciąży pije na przykład wodę mineralną z butelki, do produkcji której użyto bisfenolu A, istnieje duże ryzyko zakłócenia harmonijnego rozwoju płodu. Może nastąpić proces, w którym płód będzie gromadził zbyt duże zapasy tłuszczów. Po narodzeniu komórki organizmu dziecka będą miały zakodowaną informację, że należy jeść więcej, niż potrzeba.
Taka „pieczątka metaboliczna” jest niebezpieczna. Zaburzony metabolizm będzie skutkował otyłością, z którą człowiek będzie się zmagał przez całe życie. Nawet zdrowo odżywiając się i stosując właściwe diety, nie poradzi sobie z nadwagą, gdyż jego organizm będzie nieumiejętnie gospodarował energią i niepotrzebnie ją magazynował. Konsekwencją otyłości są często poważne choroby: nadciśnienie, cukrzyca, schorzenia układu krążenia, a także nowotwory.
Dziecko nabite w butelkę
Niebezpieczeństwo, wynikające z udziału tej substancji w przemianach organizmu, nie znika po przyjściu dziecka na świat. Jeśli maluch nie jest karmiony piersią, szybko może się zetknąć z bisfenolem A. Jest on bowiem używany przez niektóre firmy do produkcji butelek dla dzieci. Poniższe dane wymownie świadczą, że taka tendencja panuje na całym świecie.
Słychać tykanie
Profesor Bruce Blumberg, lekarz z University of California w Irvine, nazwał te związki nadwagogenami. Jego zespół badawczy wykazał, że powodują poważne zaburzenia w gospodarce tłuszczowej organizmu. Wpływają na aktywność adipocytów, czyli komórek tłuszczowych, które pod ich wpływem namnażają się, co skutkuje otyłością. „To prawdziwa bomba zegarowa. Większość z nich nigdy nie została przebadana, nie wiemy, jaki mają dokładnie wpływ na ludzki organizm. Jest on widoczny dopiero po kilku latach. Kumulują się, łączą ze sobą i szkodzą nie tylko jednej osobie, ale i następnym pokoleniom” – pisał profesor Blumberg.
Poznaj znaki wroga
Wyobraźmy sobie, że zrobimy sałatkę. Kupujemy po jednej puszce kukurydzy, groszku, fasoli, tuńczyka. Kuszą ceną i gwarantują smaczny posiłek. Otwieramy puszki, wysypujemy zawartość i zaglądamy do ich pustego wnętrza. Co widzimy? Czyżby białawą, plastikową powłokę, którą wymoszczona jest środek? Prawie na pewno jest to bisfenol A. Bo jest wygodny w użyciu, trwały, nie zmienia smaku potraw. W jednej, zdawałoby się zdrowej, sałatce znalazły się cztery produkty przechowywane w toksycznych opakowaniach. Zatrważający wynik, zwłaszcza kiedy uświadomimy sobie, że znaczna część opakowań z wykorzystywaną przez nas codziennie (!) żywnością może zawierać ten niebezpieczny związek. Jest na to tylko jeden sposób. Trzeba nauczyć się czytać informacje na etykietach. Substancję tę można zidentyfikować. Jeśli jest, na opakowaniu powinien znaleźć się symbol PC7 lub cyfra 7 wewnątrz trójkąta symbolizującego recykling.
Z męskiego na żeńskie
Bisfenol A zaburza pracę hormonów. Jest zaliczany do grupy związków chemicznych zwanych adypinianami, które negatywnie wpływają na układ endokrynologiczny, głównie na gospodarkę estrogenową organizmu. Badania nad nim, przeprowadzone pod kątem jego oddziaływania na komórki gruczołu piersiowego, już w latach 90. ubiegłego stulecia wywołały niepokój naukowców. Dowiedziono, że nawet w niewielkim stężeniu (od 2 do 5 µg/l) w organizmie ludzkim przyczynia się do szybszego rozwoju zmian nowotworowych. Wiadomo również, że ma działanie antyandrogenne, czyli blokuje pracę głównych hormonów męskich. Zachowuje się w organizmie, jak żeński hormon – estrogen. To pociąga z sobą zmiany również na poziomie ośrodków w mózgu, które wprowadzone w błąd, mogą zaburzać płodność i sferę zachowań seksualnych.
Kto kogo udaje?
Fred vam Saal, amerykański biolog, postuluje: „Wyrzućmy bisfenol A ze swojego życia”. Badacz zwraca uwagę, że podobieństwo cząsteczek tego związku do ludzkich hormonów, umożliwia im łączenie się z receptorami hormonów w komórkach. To prowadzi do zaburzenia równowagi hormonalnej organizmu.
BPA wymyślili farmakolodzy. Pierwotnie miał on służyć do hormonalnej terapii zastępczej. Dopiero po 20 latach chemicy wpadli na pomysł łączenia pojedynczych cząsteczek BPA w poliwęglany i wykorzystywania go do produkcji tworzyw sztucznych. Dziś jest obecny niemal wszędzie. To sprawia, że stał się bardzo groźny dla naszego zdrowia. Tym bardziej, że ma wyjątkową zdolność tworzenia substancji pochodnych. Jedną z nich jest PCB, czyli polichlorowane bifenyle, powstające z połączenia BPA z atomami chloru. Wyniki badań prowadzonych od lat 60. dowodzą, że są to substancje silnie toksyczne, szkodliwe nawet w najmniejszych dawkach. Mają silne właściwości rakotwórcze.
Bisfenol A nie jest jedynym niebezpiecznym związkiem stosowanym do produkcji opakowań. Dowiedziono, że z około 55 tysięcy związków dopuszczonych do ich wytwarzania blisko 1000 może mieć wpływ na przemianę energii w organizmie i tym samym na powstawanie otyłości. Część z nich ma właściwości rakotwórcze. Nie dajmy się zwieść „dopuszczalnym” normom i miejmy się na baczności.
Anna Tausig, lekarka, dietetyczka