Nasze ciało nie zawsze dość szybko wysyła czytelne znaki, z których wynika, że coś złego dzieje się z naszym zdrowiem. Pojedyncze komórki mogą chorować, a my nawet się nie domyślamy. Co powinniśmy wiedzieć, żeby długo cieszyć się zdrowiem i witalnością?
Do wydarzeń, które nikogo nie dziwią należą wizyty u lekarza. Najczęściej dochodzi do nich, kiedy nie czujemy się dobrze lub gwałtowna choroba powala nas z nóg. Często taka wizyta jest dla nas niemiłym zaskoczeniem, jeśli dowiadujemy się, że żadna cudowna kuracja nie przywróci nam idealnego stanu zdrowia. W takiej sytuacji wielu z nas odczuwa – poza zwykłym, ludzkim zmartwieniem – również zawód, bo pokładamy we współczesnej medycynie nadzieje na rozwiązanie wszystkich problemów zdrowotnych. Szkoda, że nie jesteśmy świadomi bezradności lekarzy wobec wielu schorzeń. Liczyć możemy z ich strony jedynie na kompetentną pomoc, która, niestety, w wielu przypadkach sprowadza się do działań łagodzących objawy, a nie usuwających przyczyny schorzenia.
Warto zapoznać się z informacjami, które wprowadzą nas w świat życia komórek. Dlaczego? Z prostego powodu – jesteśmy tak zdrowi, jak zdrowe są nasze komórki. Innej możliwości nauka nie zna.
Wszechświat w skali mikro
Komórka to maleńki mikroświat. W tym drobniutkim tworze znajduje się wszystko, co nadaje jej charakter życia – rośnie, dojrzewa, rozmnaża się, stara się naprawić uszkodzenia, przeżywa (na swój sposób) różne traumatyczne zdarzenia, broni się przed atakiem wrogich czynników lub, niestety, ulega ich niszczącemu działaniu. Komórka lubi czystość, więc chętnie pozbywa się substancji zbędnych, ciążących jej i szkodliwych. Produkuje energię, bez której ani ona, ani my, jako złożone organizmy, nic nie zrobimy. W końcu komórka decyduje, że jej czas się skończył i popełnia zaprogramowane przez naturę „samobójstwo”. Nie jest to jednak wyraz desperacji i sprzeciwu, lecz spełnianie dziejowej misji – trzeba ustąpić miejsca młodszym egzemplarzom.
Pełne porozumienie
Co więcej, komórki świetnie się między sobą komunikują, wykorzystując do tego misterną sieć sygnałów elektrochemicznych, hormonalnych, czy enzymatycznych. Innymi słowy, tworzą wielomiliardowe spójnie współpracujące społeczeństwo, którego ostatecznym tworem jesteśmy my – organizmy wyższe. Człowiek niewątpliwie do takich organizmów należy i w cyklu życia podlega takim samym prawom, jak każda z jego pojedynczych komórek. Wprowadzenie jakiegokolwiek zamętu do tego usystematyzowanego układu skutkuje, prędzej czy później, chorobą.
Na niektóre z nich nieświadomie „pracujemy” dekadami, inne dopadają nas szybko. Niezależnie od tego, zawsze są dla nas przykrym doświadczeniem. Niestety, przyczyniają się nie tylko do pogorszenia jakości naszego życia, ale również odbierają nam szansę na przeżycie kolejnych lat.
Jesteśmy odpowiedzialni za swoje zdrowie, powinniśmy o nie dbać. Jak zrobić to najlepiej? Dostarczając organizmowi odpowiednie pożywienie. Nie powinniśmy więc patrzeć na codzienne żywienie tylko pod kątem kaloryczności. Na całokształt przemian w komórkach wpływ ma nie tylko ilość dostarczonej energii, ale przede wszystkim skład pożywienia.
A ja rosnę i rosnę…
W szczególnej sytuacji są dzieci. Rosną szybko i, ze względu na błyskawiczne tempo wykorzystywania składników żywieniowych, nie mogą nawet okresowo doświadczać niedoborów. Kiedy zadamy pytanie: czego dziecku potrzeba do harmonijnego rozwoju i od czego zależy utrzymywanie doskonałej zdrowotnej kondycji w wieku dorosłym, w odpowiedzi usłyszymy, że do osiągnięcia tych celów potrzebne są: pełnowartościowe białko, dobre tłuszcze, prawidłowe węglowodany, naturalnego pochodzenia witaminy i organiczne minerały, pozostałe substancje pochodzenia roślinnego, w tym błonnik, enzymy pokarmowe i woda.
Dla wielu z nas te pojęcia jednak nie są odpowiednio jasne i czytelne, dlatego popełniamy błędy. Wynikają one zwyczajnie z braku wiedzy.
Cisza przed burzą
Zewnętrzne oznaki zdrowia, jak: dobre samopoczucie, odpowiedni poziom życiowej werwy, czy tzw. zdrowy wygląd, mogą trwać jeszcze przez jakiś czas, pomimo że organizm notuje pierwsze i kolejne skutki niedożywienia.
Lekarze wielu specjalności podkreślają zgodnie fakt, że główne choroby cywilizacyjne jakich współcześnie doświadczamy, czyli: otyłość, miażdżyca, cukrzyca typu drugiego, nowotwory, „wylęgają się” w złowrogim milczeniu. Złowrogim, bo jest to cisza przed burzą.
Gdyby pierwsze sygnały niepokoiły nas równolegle z pierwszymi niedogodnościami życia komórek i byłyby to objawy dokuczliwe, nasza czujność nie byłaby uśpiona. Jeśli coś by nas bolało, może spuchło lub dało odczuć inne nieprzyjemne objawy, mielibyśmy szybką informację, że zaczęło się dziać źle. Tak się jednak nie dzieje. Czas płynie, a nam nic specjalnego nie dolega. Tam strzyknie, tu zaboli, chwilę potrwa i minie. Można powiedzieć, że to pułapka „względnego zdrowia”, która dla przeciętnego człowieka jest normą. Szkoda, że w ustalaniu norm równamy w dół. Nie ma przecież takich stanów, jak trochę zdrowy, trochę w ciąży, trochę nieżywy. Wóz albo przewóz.
Chwilowe wyrównywanie braków
Wiele osób dowiaduje się o swojej chorobie po długim czasie. Czas jednak może działać na naszą korzyść albo szkodę.
Komórki naszego ciała mają pewne mechanizmy kompensujące niedostatki, ale przecież żaden program nastawiony na maskowanie problemów nie może sprawnie działać bez końca.
Proszę sobie wyobrazić maleńką komórkę skazaną na to, czego jej dostarczymy, spożywając pokarm. Wrą w niej nieprzerwanie niezliczone i odbywające się niezależnie, choć zależne od siebie, reakcje biologiczne, które zwiemy życiem. Żadna z tych reakcji nie odbędzie się, póki inne nie przebiegną prawidłowo i staną się faktem. To specyficzny, rozgałęziony łańcuch, którego ogniwa działają tylko wtedy, gdy nasze pożywienie dostarcza wszystkich składników odżywczych. Nie tylko wybranych substancji, ale wszystkich i to każdego (!) dnia. Tak rozumiane żywienie stało się podstawą powstania nowej gałęzi nauk medycznych – żywienia komórkowego.
Wyskoczyć z błędnego koła
Czy możemy być pewni, że jedząc zgodnie z wytycznymi tak zwanej zrównoważonej diety, dostarczamy organizmowi wszystkich cennych składników w odpowiedniej ilości, stosownej do jego chwilowych potrzeb? Najnowsze wyniki badań potwierdzają smutną prawdę – jeśli uda nam się osiągnąć dolną granicę potrzeb, możemy uznać to za sukces żywieniowy. Dlaczego tak się dzieje? Bo zapominamy o dodatkowych obciążeniach organizmu wynikających z obecności przetworzonych, rafinowanych, a więc obcych komórkom składników; bo nie pamiętamy o skażonym pożywieniu, wodzie fatalnej jakości, wszędzie obecnych toksynach, lekach, które beztrosko przyjmujemy. Nasza naturalna równowaga w zetknięciu z tymi czynnikami jest poważnie zaburzona. Tymczasem, by równowagę przywrócić, na drugiej szali życia trzeba położyć więcej tych substancji, które ratują, pomagają, chronią. Te natomiast są deficytowe w codziennym planie żywienia. Nie pozwólmy temu błędnemu kołu się zamknąć.
Lista życzeń do spełnienia
Musimy zdać sobie sprawę z kilku potrzeb organizmu i mądrze na te potrzeby odpowiedzieć. Po pierwsze zapoznać się z realnymi potrzebami żywieniowymi, po drugie znaleźć bezpieczne źródła brakujących składników w dobrze dobranej żywności, po trzecie zaakceptować konieczność stosowania suplementów, które są w stanie uzupełnić naszą dietę o cenne dla organizmu składniki i jednocześnie nie obciążają go niepotrzebnymi kaloriami.
Nikt nie zaprzeczy, że świat się zmienia. Nikt również nie podważy konieczności dostosowania się do tych zmian. Dostosować możemy się dwojako. Możemy nie robić nic i obserwować na jak długo starczy sił naszym komórkom, żeby łatać żywieniowe dziury albo, co wydaje się sensowniejsze, wziąć się do pracy i czynnie przeciwdziałać potencjalnemu brakowi tych składników, od których zależeć może zdrowe życie w niezdrowym środowisku. Dostosowując się do tego, z czym mamy do czynieniu tu i teraz, powinniśmy pomóc sobie, wspomagając pracę naszych komórek. Z miłości i troski, którą otoczymy siebie, może wyniknąć zdrowe i długie życie. Pozostaje tylko życzyć szczęścia.
Anna Tausig
Lekarka, dietetczka