Internetowe fora, media czy też obiegowe opinie zalewają nas morzem opinii i zaleceń w sprawie szybkiego i skutecznego chudnięcia. Sugestie te są tak różne jak różnych aspektów odchudzania dotyczą. W jednych dominującą informacją jest co jeść, a czego pod żadnym pozorem nie, inne skupiają się na kaloryczności potraw, a jeszcze inne na porach przyjmowania posiłków. To wszystko jest ogromnie ważne, lecz pod jednym warunkiem – że rozwiązania, jakie zostaną zastosowane są właściwie dobrane do Ciebie, Twoich potrzeb, możliwości , a przede wszystkim Twojego unikatowego metabolizmu. Doświadczenia ogromnej rzeszy osób, które za wszelką cenę pragnęły jak najszybciej zgubić zbędne kilogramy, rzadko należą do pozytywnych.

Chyba każdy z nas zna taką osobę, lub sam nią jest, która po wstępnym okresie entuzjastycznych zachwytów nad znikającymi kilogramami, po pewnym czasie z niemiłym zaskoczeniem zauważyła, że waga, pomimo starań, zatrzymała wskazania ubytku masy ciała, by wkrótce nieubłaganie odbierać wszelkie złudzenia – znowu tyjemy.

Jeśli skuszeni łatwym i szybkim efektem „pierwszego razu” powtarzamy ten sam scenariusz – muszę szybko schudnąć, więc prawie nic nie jem – wchodzimy w spiralę procesu, z którego być może nie uda się uciec. Ten proces , jeśli powtarza się wielokrotnie, przypomina jazdę kolejką górską raz do dołu, raz do góry z utrzymującą się wyraźną tendencją że bardziej do góry niż do dołu.

Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że takie reakcje wagi podobne są do prostej dziecięcej zabawki – jojo, która raz uruchomiona podąża wielokrotnie w górę i w dół. Zjawisko istniejące w metabolizmie przejęło nazwę tej zabawki i dla wielu kojarzy się tylko z przykrymi epizodami tycia po chwilowych spadkach wagi. Dla znawców tematu ten stan organizmu jest jednoznaczny z pułapką, jaką zastawia na nas metabolizm. Upragniony ubytek masy ciała ZAWSZE odbywa się z powodu negatywnego bilansu kalorii w organizmie, czasem również niebezpiecznego odwodnienia.

Należy zadać pytanie, czy niedobór pokarmowej energii, czyli ów negatywny bilans, może mieć wpływ na nasz metabolizm? Zdecydowanie tak, jeśli dieta jest bardzo ograniczona i organizm odczytuje to jako stan krytycznego zagrożenia. Wiadomo, kryzys jak to kryzys – da się przeżyć, ale środki na to przeżycie trzeba ograniczyć do najniższych z możliwych poziomów.

Cóż więc w sytuacji alarmu energetycznego czyni nasze ciało? Specjalnie przygotowane na taką ewentualność systemy „namawiają” każdą komórkę , aby póki stan głodu trwa, postarała się maksymalnie oszczędzać energię. Chcąc nie chcąc komórki godzą się na to, bo mają swoją komórkową mądrość – im więcej zaoszczędzą, tym na dłużej im starczy. I z czasem ten stan oszczędnej energetyki komórkowej staje się nowo zaakceptowaną normą. Skoro da się żyć tak skromnie, to czemu nie? Oznacza to, że metabolizm organizmu zwolnił produkcję energii ze źródeł pokarmowych. Im większy niedostatek pokarmowy panował w komórkach, tym gorzej dla organizmu, bo tym metabolizm stał się wolniejszy. Jeżeli na tym etapie ktoś kończy ostrą, czasem drakońską dietę i powraca do normalnego żywienia, to ta ilość pokarmu, która wcześniej była normą, teraz staje się poważnym nadmiarem. Komórki przeszły na niższy poziom zapotrzebowania na składniki energetyczne i przyzwyczaiły się do takiego stanu. Potrzeba będzie wiele czasu i specjalnych zabiegów, by przypomniały sobie okres prosperity żywieniowej i uwierzyły, że głód nie powróci. Ot, taka mała komórkowa zemsta.

Za każdym razem, kiedy powtarzamy ten sam błąd – chcemy jak najszybciej stracić zbędny tłuszczyk i ograniczamy zbyt mocno kaloryczność diety, uruchamiają się te same oszczędnościowe mechanizmy, powodując, że coraz trudniej gubimy kilogramy i coraz łatwiej i więcej po zakończeniu diety ich przybywa.

I jeszcze jeden często pomijany czynnik, o którym zbyt mało mówi się w aspekcie utraty wagi. Jest to pełnowartościowe białko pokarmowe, którego w okresie gubienia kilogramów zabraknąć nie powinno. To ono nie dopuści do utraty masy mięśni szkieletowych, bez których aktywności metabolizm również zwalnia.

Wniosek płynący z powyższych informacji jest prosty. Nie daj się ponieść fantazji – odchudzaj się powoli, z niewielkimi ograniczeniami kalorii, aby nie wywoływać niepotrzebnego zamętu w organizmie. Czas jest Twoim sprzymierzeńcem.

Anna Tausig
Lekarka, dietetyczka