Do niedawna wzorem postępu było rolnictwo konwencjonalne: nowoczesne technologie i koncentracja produkcji miały dawać same korzyści. Przyniosło straty – ekologiczne, ekonomiczne i społeczno-kulturowe. Mieliśmy mieć więcej lepszej, tańszej żywności, mamy więcej pozostałości chemii rolnej, dodatków do żywności i więcej wydajemy na leczenie. Chcieliśmy być nowocześni, okazaliśmy się zacofani.

Szelest liczonych pieniędzy

Dzisiejsze konwencjonalne rolnictwo jest nastawione na wysokie plony i zyski. Przy wytwarzaniu żywności nie jest szanowane ani środowisko naturalne, ani zdrowie obecnych i przyszłych pokoleń ludzi. To nie są priorytety.  

Łupiona ziemia

Wyobraźmy sobie, że patrzymy na pole. Jeżdżą po nim ciężkie maszyny, które orzą. Co się dzieje z ziemią pod ich kołami? Powodują niszczenie wszelkiej roślinności oraz aktywności organizmów glebowych, szczególnie dżdżownic, a są to jedne z najbardziej pożytecznych organizmów glebowych. Tak przygotowaną ziemię się nawozi. Nawozy sztuczne stosuje się w coraz większych ilościach, nie patrząc na konsekwencje. Powoduje to spadek żyzności gleby, a nawet jej degradację.

Monokultura

Często gospodarstwa są wyspecjalizowane w uprawie jednego typu roślin. Ciągła uprawa tego samego gatunku (np. zbóż) prowadzi do obniżenia porowatości gleby, ograniczenia jej przepuszczalności i ilości wody, która mogłaby być dostępna dla kolejnych plonów. Na słabej glebie wyrastają słabe rośliny, które często chorują i są mniej odporne na działanie szkodników.

Idealne obrazki

Intensyfikacja rolnictwa wymusiła również powiększenie powierzchni zasiewów i ich ujednolicenie. Znamy wszyscy idealne obrazki, na których wyprostowano miedze i biegi rzek, wyrównano brzegi lasów, wycięto drzewa rosnące na polach i między nimi, zasypano mniejsze zbiorniki wodne. Efekty? Dramatyczne zwiększenie erozji wietrznych, czyli efekt, w którym urodzajne cząstki wierzchniej warstwy gleby przemieszczane są przez wiatr, co powoduje jej zubożenie. Co jeszcze? Wielu gatunków roślin i zwierząt już nie zobaczymy. Nie ma ich.

Dużo chemii

Jeśli kluczowa w rolnictwie konwencjonalnym jest wielkość plonów, trudno się dziwić, że rozwinął się wielki przemysł nawozów sztucznych. Większość z nich dostarcza się korzeniom roślin, a zatem dostają się do gleby. Nawozy mineralne dają roślinom łatwo przyswajalne składniki pokarmowe. Stosowanie nawozów syntetycznych jest niebezpieczne dla zdrowia, gdyż w wyniku stosowania takich nawozów w jadalnych częściach roślin, zwłaszcza w warzywach, mogą kumulować się azotany, które w układzie pokarmowym człowieka są przekształcane w azotyny i nitrozoaminy – niebezpieczne związki chemiczne.

Paskudne pestycydy

Intensyfikacja upraw na tym samym polu nie byłaby możliwa bez stosowania fungicydów czy insektycydów, które zwalczają grzyby i szkodniki. Profilaktykę zastąpiono „leczeniem” chorych już roślin za pomocą pestycydów. Dlatego w razie kłopotów rolnik po prostu sięga po środki, które na pewno będą skuteczne. Niestety ze względu na swą toksyczność są też bardzo niebezpieczne. Nawet niewielka ich ilość w płodach rolnych, a także w konsekwencji w mięsie czy mleku, trafiająca do organizmu człowieka, może m.in. wywoływać zmiany w DNA, nowotwory oraz wady wrodzone płodu. W pestycydach znajdują się także związki silnie zaburzające funkcjonowanie układu nerwowego, hormonalnego i rozrodczego. To przerażające dane. Znając je, już zawsze powinniśmy zwracać uwagę na pochodzenie żywności!

Zanieczyszczona woda i środowisko

Nawozy syntetyczne i pestycydy sieją spustoszenie także w naturze. Z gleby przedostają się do rzek i zbiorników wodnych, co prowadzi do wymierania w nich zwierząt, szybkiego rozrostu glonów i w rezultacie do zaniku wody. Cierpią nasze organizmy i nasze środowisko.

Poprawianie natury

Na horyzoncie rolnictwa pojawiają się wciąż nowe niebezpieczeństwa. Ostatnie są związane z wykorzystaniem w rolnictwie biotechnologii, a zwłaszcza inżynierii genetycznej. Dziedzina ta budzi wiele kontrowersji. Poziom ryzyka stosowania metod inżynierii genetycznej trudno dziś ocenić. Jej krytycy uważają, że jest największym zagrożeniem dla świata przyrody i dla samego człowieka.

Profka drka hab. Renata Kazimierczak
Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie